- Naprawdę musiał czegoś chcieć. - stwierdził Isaac, siadając naprzeciwko mnie z dzbankiem herbaty w prawej ręce. - Nie przyszedłby do niej tak po prostu.
Siedziałam zamyślona przeżuwając powoli moją kanapkę z szynką i pomidorem. Cicha muzyka w radiu trochę mnie dekoncentrowała, jednak starałam się ją zignorować.
- Ale czego by chciał? Pieniędzy? - myślałam na głos i wzięłam kolejnego gryza.
- Tego to on ma aż nad to. - prychnął anglik i nalał nam herbaty z cytryną do kubków, po czym wziął jeden z nich i upił łyk gorącego napoju.
Popatrzyłam na niego niezrozumiale.
- Jest piłkarzem. Gra w Manchesterze.* - zachłysnęłam się herbatą, przez co zaczęłam kaszleć. Ściszył muzykę, a ja w myślach mu za to podziękowałam.
- Piłkarzem? - Isaac pokiwał głową i kończąc swoją kanapkę podniósł się z krzesła, by pozmywać naczynia.
- Wcześniej grał w Juniorach w FC Barcelonie. - poinformował mnie i zabrał mój talerz. Podziękowałam mu i poszłam za nim. - Jest obrońcą. W sumie to gra całkiem nieźle.
Siedziałam zamyślona przeżuwając powoli moją kanapkę z szynką i pomidorem. Cicha muzyka w radiu trochę mnie dekoncentrowała, jednak starałam się ją zignorować.
- Ale czego by chciał? Pieniędzy? - myślałam na głos i wzięłam kolejnego gryza.
- Tego to on ma aż nad to. - prychnął anglik i nalał nam herbaty z cytryną do kubków, po czym wziął jeden z nich i upił łyk gorącego napoju.
Popatrzyłam na niego niezrozumiale.
- Jest piłkarzem. Gra w Manchesterze.* - zachłysnęłam się herbatą, przez co zaczęłam kaszleć. Ściszył muzykę, a ja w myślach mu za to podziękowałam.
- Piłkarzem? - Isaac pokiwał głową i kończąc swoją kanapkę podniósł się z krzesła, by pozmywać naczynia.
- Wcześniej grał w Juniorach w FC Barcelonie. - poinformował mnie i zabrał mój talerz. Podziękowałam mu i poszłam za nim. - Jest obrońcą. W sumie to gra całkiem nieźle.
Miałam coś powiedzieć, ale po pomieszczeniu rozniósł się dzwonek do drzwi. Informując Isaaca, że to ja otworze udałam się do holu.
- Hej! - wręcz krzyknęła uśmiechająca się rudowłosa Amber, wchodząc od razu do mieszkania. Za nią powlekła się jej siostra.
- Ta, cześć, dziecko. - rzuciła nie spuszczając wzroku ze swojego telefonu, który kurczowo trzymała w dwóch dłoniach, zawzięcie coś do kogoś pisząc.
- Cześć. - mruknęłam pod nosem zamykając drzwi, po czym z nietęgą miną poszłam za nimi.
Madeline rozsiadła się na kanapie w salonie, nie zaprzestając wgapiania się w świecący ekran. Starałam się nie zwracać na nią uwagi, więc udałam się za jej starszą siostrą, która wydawała się być o wiele sympatyczniejsza. Na pewno złapałyśmy ze sobą lepszy kontakt niż z blondynką.
- Słyszeliście już? - Amber patrzyła to na mnie, to na Isaaca, czekając na naszą odpowiedź.
Popatrzyliśmy się na siebie. Chłopak posłał mi pytające spojrzenie, a ja jedynie wzruszyłam delikatnie ramionami, dając mu do zrozumienia, że nie mam pojęcia o czym mówi dziewczyna.
- Ale co słyszeliśmy?
- Ale co słyszeliśmy?
- Oh, Is. W sobotę szykuje się impreza urodzinowa! - wręcz pisnęła. Zaczęłam masować lekko skroń, dziewczyna na szczęście zrozumiała co chcialam przekazać jej tym gestem. - Przepraszam.
- Spoko. - rzuciłam siadając na krześle. Moje łokcie znalazły się na stole, dzięki czemu mogłam podeprzeć swoją głowę dłońmi. - Kto ma urodziny?
- Billi! - krzyknęła z salonu podekscytowana Madeline, a ja słysząc jej denerwujący głos przewróciłam oczami. Czy ona zdawała sobie w ogóle sprawę z tego jak kurwesko mnie irytował? Mogę przysiąc, że nie tylko mnie.
- Kto to?
- Właśnie, kto to? - tak samo jak ja zaciekawił się Isaac. - Znam go?
Rudzielec pokiwał przecząco głową, przez co jej długie i intensywne w kolorze włosy opadły na jej twarz. Zdjęła je i popatrzyła na nas z uśmiechem.
- My też nie znamy. - wzruszyła ramionami Madeline, która do nas dołączyła.
Popatrzyłam na anglika niezrozumiale.
- Skoro go...
- O Jezu. Każdy tam idzie. Czemu my mamy nie iść?
- Alkohol, jedzenie, wszystko za darmo. Mamy nie korzystać? - pociągnęła temat jej siostra. - To jak? - spojrzała wyczekującą na loczka.
- No jasne, że idę. - zapewnił chłopak. - A ty? - zwrócił się do mnie. Popatrzyłam na niego zastanawiając się. Lubiłam się trochę zabawić, chyba jak każdy, ale nie miałam głowy do alkoholu, przez co już po drugim piwie traciłam kontakt z rzeczywistością. Domyślam się, że cała paczka składająca się z Isaaca, Stilesa, Michaela, Logana, Amber i irytującej Madeline była typem imprezowiczów, którzy wręcz czekają na weekend, by zacząć się bawić. Nie mówię, mam swoje za uszami, ale wolałam się nie rozkręcać, szczególnie w ich towarzystwie.
- Ja sobie chyba odpuszczę. - rzuciłam po dłuższym zastanowieniu, wolałam raczej spędzić ten weekend na spokojnie przed telewizorem, bez pewnego zagrożenia na kaca dnia następnego, znając moje szczęście.
Usłyszałam jak blondynka prycha pod nosem i znów wraca do zajmowania się swoim telefonem.
- Dziecko boi się, że się upije i zrobi przed nami coś niewłaściwego? - powiedziała melodyjnie nie spuszczając wzroku z ekranu.
- Słuchaj. - Podeszłam do niej. - Nie wiem o co ci chodzi, ale zaczynasz mnie co raz bardziej denerwować. - zazgrzytałam zębami. Madeline jedynie się zaśmiała, a ja czułam jak z każdą sekundą robię się bardziej nerwowa. Isaac musiał to zauważyć, bo zbliżył się do mnie i położył swoją dłoń na moim ramieniu, by jakoś mnie uspokoić i dać do zrozumienia, że nie powinnam tak reagować.
- Ona robi to specjalnie. - szepnął mi do ucha, kiedy zobaczył, że dziewczyna z triumfalnym uśmieszkiem wróciła do salonu. Pokiwałam jedynie głową i skierowałam się w stronę pokoju.
- Mari! - usłyszałam jeszcze z salonu głos rudowłosej dziewczyny. Odwróciłam się i skupiam cały swój wzrok na jej osobie, by przypadkiem kątem oka nie spojrzeć na jej siostrę, którą miałam ochotę udusić. Swoją drogą ciekawe ile musiałabym za to odsiedzieć, bo wizja nieżywej Madeline stawała się coraz to bardziej kusząca. - Pomyśl nad tym i mi napisz. Będzie fajnie. - wysiliłam się jedynie na lekki uśmiech i chwilę później zniknęłam za drzwiami mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i ciężko odetchnęłam. Nie wiedziałam, że będzie tak ciężko.
Po głębszym zastanowieniu stwierdziłam, że udam się na tą imprezę. Nie tylko po to by zrobić na złość Madeline, ale także dla własnej rozrywki. Spodziewałam się, że z moją nową paczką muszę być przygotowana na tego rodzaju wypady podczas weekendu. Chociaż, Isaac wielokrotnie opowiadał mi o tym jak nieraz odprawiali sobie z początku niewinne "spotkania" także i w środku tygodnia, które i tak kończyły się później rozlewem alkoholu. Zwykle po takich imprezach połowa z nich kończyła w zupełnie dziwnych miejscach, na przykład w fontannie, jednak nie poznałam głębszych szczegółów, bo rzekomo mogłabym użyć coś przeciwko niemu. Nie zaprzeczam, że parę takich informacji bym wykorzystała. Może jeszcze kiedyś się wygada.
Stałam przed lustrem, przypinając, średniej wielkości, fioletową klamrą górną partię włosów, by mieć swobodny dostęp do reszty i móc je spokojnie zakręcić w lekkie fale. Przynajmniej na razie taki był mój zamysł, ponieważ wiedziałam, że na pewno coś w trakcie tego zabiegu popsuje i będę zmuszona je wyprostować. Zdążyłam zakręcić jeden kosmyk znajdujący się przy uchu, kiedy niespodziewanie otworzyły się drzwi do łazienki. Lekko podskoczyłam i odwróciłam się w ich stronę.
- Boże, daj mi to szybko. - palec Isaaca wskazał na prostownice.
- Co, po co ci? - uniosłam lekko brew patrząc to raz na niego, to na sprzęt leżący przy mojej lokówce, na szafce niedaleko lustra. - Nie mów, że będziesz je prostować. - popatrzyłam na jego włosy. Starałam się nie zaśmiać widząc jak na mnie spojrzał.
- C-co, nie co ty, nie jestem pedałem! - prychnął nerwowo, a ja pokręciłam głową zaciskając usta w wąską linię. - Jeju no, Amber ona... - podrapał się po karku, robiąc przy tym krótką pauzę. - Ona marudzi, że jakiś włos się źle jej układa. No to powiedziałem, że do ciebie pójdę i wezmę, co nie.
- Okej, masz. - podałam mu sprzęt, chociaż i tak wiedziałam, że nie niesie go dla Amber, ponieważ miała ona z natury kręcone włosy i z tego co było mi wiadomo nie używała do nich żadnych prostownic ani tego typu rzeczy.
Podziękował mi szybko buziakiem w policzek i w sumie to tyle go widziałam, bo w tempie ekspresowym zniknął za drzwiami, trzaskając przy tym nimi. Pokręciłam głową śmiejąc się i powróciłam do wcześniejszej czynności. Włączyłam jeszcze średniej wielkości radyjko, bo w pomieszczeniu wydawało mi się być za cicho. Leciała akurat piosenka "Hollaback Girl", która od pewnego czasu była moim ulubieńcem. Nie dziwne było więc to, że zaczęłam tańczyć i śpiewać.
Zrobiłam jeszcze makijaż, który składał się w sumie jedynie z tuszu do rzęs, kreski zrobionej czarną kredką do oczu i czerwonej pomadki na ustach. Przebrałam się jeszcze, po czym wyszłam z łazienki dołączając do Isaaca, który czekał na mnie w salonie. Oczywiście w domu po Amber nie było śladu, a po dłuższym naciskaniu na anglika, sam przyznał się wreszcie, że to on potrzebował prostownicy. Z dobrymi humorami opuściliśmy mieszkanie i ruszyliśmy w stronę domu Madeline oraz Amber, gdzie mieli być jeszcze Stiles, Michael i Logan. Nikt z nas nie zamierzał być tego wieczoru kierowcą, dlatego też zamówienie taksówki było nieuniknione.
- Okej, masz. - podałam mu sprzęt, chociaż i tak wiedziałam, że nie niesie go dla Amber, ponieważ miała ona z natury kręcone włosy i z tego co było mi wiadomo nie używała do nich żadnych prostownic ani tego typu rzeczy.
Podziękował mi szybko buziakiem w policzek i w sumie to tyle go widziałam, bo w tempie ekspresowym zniknął za drzwiami, trzaskając przy tym nimi. Pokręciłam głową śmiejąc się i powróciłam do wcześniejszej czynności. Włączyłam jeszcze średniej wielkości radyjko, bo w pomieszczeniu wydawało mi się być za cicho. Leciała akurat piosenka "Hollaback Girl", która od pewnego czasu była moim ulubieńcem. Nie dziwne było więc to, że zaczęłam tańczyć i śpiewać.
Zrobiłam jeszcze makijaż, który składał się w sumie jedynie z tuszu do rzęs, kreski zrobionej czarną kredką do oczu i czerwonej pomadki na ustach. Przebrałam się jeszcze, po czym wyszłam z łazienki dołączając do Isaaca, który czekał na mnie w salonie. Oczywiście w domu po Amber nie było śladu, a po dłuższym naciskaniu na anglika, sam przyznał się wreszcie, że to on potrzebował prostownicy. Z dobrymi humorami opuściliśmy mieszkanie i ruszyliśmy w stronę domu Madeline oraz Amber, gdzie mieli być jeszcze Stiles, Michael i Logan. Nikt z nas nie zamierzał być tego wieczoru kierowcą, dlatego też zamówienie taksówki było nieuniknione.
____________
* Tu akcja rozgrywa się w roku 2009, ponieważ tak najlepiej mi się to wpasowało, dlatego nie patrzcie na to kiedy Gerard przeszedł do Manchesteru United, ponieważ tutaj te daty się ze sobą nie pokrywają. U mnie do Realu Saragossa na wypożyczenie przejdzie rok później czyli w 2010, do Man wróci w roku 2011 a do Barcelony w 2012 :) Aaaa i Geri ma tu 20 lat, tak samo jak Madeline, reszta jak wiecie ma po 21 a główna bohaterka ma świeżo ukończoną osiemnastkę.
Coś mi się wydaje, że Geri też pojawi się na imprezie i może coś się wydarzy? :D Czekam na next, kochana. ;*
OdpowiedzUsuńCóż, myślisz, że się pojawi? Nigdy z nim nie wiadomo ;D
UsuńMam podobne przeczucia co koleżanka wyżej. ;D
OdpowiedzUsuńChce więcej Gercia i mam nadzieję, że już niedługo się doczekam Gercia. <3
Do następnego.
Będzie coraz wiecej Geriego ;D <3
UsuńOj narobiłaś mi chęci, nie mogę się doczekać następnego, na tej imprezie coś się musi wydarzyć, bo gdyby nie miało się wydarzyć to by jej nie było :'D
OdpowiedzUsuńNapewno coś się wydarzy, ale czy będzie to związane z Gerardem, tak jak myślicie?
UsuńNext :)
OdpowiedzUsuńNY
już jest :) <33
Usuń