poniedziałek, 12 września 2016

006 Are you sleep?

- Wieloryb. - wybełkotałam dosyć cicho pod nosem. - Wieloryb! - krzyknęłam podskakując.
- Co? Przestań się wiercić kobieto. - warknął.
- Czy to oznacza, że je wiele ryb? - zignorowałam jego uwagę. - Tak, to na pewno to oznacza.
Gerard szedł, a ja nadal wisiałam przewieszona na jego ramieniu. Ciągle nie chciał powiedzieć mi gdzie idziemy, co zaczęło mnie irytować.
- Jesteś w cholerę pijana. - zaśmiał się.
Gerard się zaśmiał? Nie, jestem pijana, tak jest jak się jest pijanym. Widzi się różne dziwne rzeczy, prawda? Znaczy słyszy, bo jedyne co w tym momencie widziałam to chodnik.
Zaraz, przecież nie byłam pijana.
- Nie jestem pijana, już ci to mówiłam. - wybełkotałam. - Jestem Maritza.
Pique postanowił zostawić to bez komentarza.
- Jestem ciężka, nie bolą cie? - stuknęłam palcami o jego plecy, po czym zaczęłam nucić jakąś piosenkę. To chyba ta, która leciała rano w radiu.
Dzięki Isaacowi i jego zamiłowaniu do porannej muzyki, miałam przynajmniej co nucić kiedy NIE byłam pijana.
- Nie bolą. - mruknął. - Ucisz się. Twoje gadanie jest jedynym co mi ciąży. - wrócił stary, dobry Gerard?
- Jesteś w ciąży? - parsknęłam, ponieważ to było chyba jedyne słowo, które wychwyciłam. Bardziej zajęta byłam zaplataniem warkocza z moich długich, blond włosów, które potrafiły denerwować nieraz jak nikt inny. No chyba, że właśnie w tym momencie przebiłam je w tym rankingu.
Po pewnym czasie zaczęłam czuć jak moja głowa stawała się coraz cięższa, to był ewidentny znak, że zaraz zasnę.
- Gerard...
- Boże, było tak dobrze. - jęknął poddenerwowany. - Co?
- Chce mi się spać.
- To śpij.
- Jak? Niewygodnie mi strasznie. - fuknęłam
- Zaraz będziemy, wytrzymaj. - dałabym sobie w tamtym momencie głowę uciąć, ze przewrócił z frustracją oczami.
- Gdzie idziemy?
- Gdzieś.
- Gerard!
- Tak mam na imię. - podrzucił mnie trochę do góry, bo zaczęłam się powoli ześlizgiwać. - Idziemy do mnie.
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia i cieszyłam się, że mnie w tamtym momencie nie widział, bo musiałam wyglądać cholernie głupkowato. Czy Pique właśnie powiedział, że idziemy do niego?
O matko.
Jessica i Cassie mówiły mi, że nie wpuszcza do domu nikogo nieznajomego i nawet jego najlepsi przyjaciele tacy jak na przykład Isaac czy Michael nie bywają u niego zbyt często, a jeśli już to musi być tego jakiś ważny powód, którym na pewno nie jest picie piwa i oglądanie powtórki meczu, w którym grał. Nie powiedziały dlaczego, bo prawdopodobnie same nie wiedziały, Nie przejmowałam się tym jakoś dosadnie podczas naszej rozmowy, no bo halo, nie pomyślałabym, że ten psychol od tak sobie weźmie mnie na ręce, wyniesie z imprezy urodzinowej kolesia, którego 3/4 gości nie zna i zacznie prowadzić do swojego domu.
Może lubił porządek? A z tego co zdążyłam zauważyć Isaac i Stiles nie należeli do najschludniejszych osób jakie było mi poznać. Był introwertykiem, może to dlatego? Albo, o zgrozo, może trzymał w nim jakieś zabite przez niego osoby i to dlatego każdy się go bał? O tak, alkohol trzymał się mnie dobrze, bo z każdą myślą moje przypuszczenia były coraz to głupsze i absurdalne.
- Śpisz? - spytał kiedy zauważył, że ucichłam.
Nie, oskarżam cię właśnie o morderstwo, nie przejmuj się i idź sobie dalej.
Postanowiłam nie odpowiedzieć nic i udawać, że na prawdę śpię. Po paru minutach jego ramie zrobiło się nawet wygodne, a moje oczy zaczęły mimo mojej woli się zamykać, Nie musiałam już udawać, bo po prostu zasnęłam.
___________
Krótko, ale obiecuję, że teraz będzie już o wiele więcej Gerarda! 8) <33