czwartek, 23 lutego 2017

010 I'll pay you.

- Cały dzień mnie dzisiaj nie będzie, - Isaac przecisnął się przez wolną przestrzeń między mną, a blatem kuchennym i w mgnieniu oka zniknął za drzwiami łazienki. Zrobił to tak sprawnie, że nie zdążyłam tak naprawdę w żaden sposób zareagować. Zamrugałam kilkakrotnie, uśmiechając się lekko i zabierając przy tym talerze ze stołu, które pozostały po naszym śniadaniu. - To żaden problem? - usłyszałam jego głos, kiedy znalazł się w swoim pokoju.
Coś w tym samym momencie upadło robiąc przeraźliwy hałas, roznoszący się po całym mieszkaniu, przy akompaniamencie kilku bluzg wydobywających się z ust anglika. Zaśmiałam się cicho i pokiwałam przecząco głową kiedy znów stał naprzeciwko mnie starając się włożyć baterię do swojego telefonu, który to jeszcze chwilę temu najwyraźniej mu upadł. Niebywale trzęsły mu się ręce, więc postanowiłam zrobić to za niego zabierając mu z nich urządzenie.
- Dzięki. - uśmiechnął się słabo i zaczął poprawiać włosy, zaraz po tym jak podniósł lusterko, które zapomniałam wcześniej stamtąd zabrać. Szybko poskładałam urządzenie i wręczyłam chłopakowi.
- Gdzie tak właściwie idziesz? - przyglądałam mu się uważnie kiedy próbował siłować się ze swoimi butami. - Stresujesz się jakbyś szedł na randkę. - zaśmiałam się, ponieważ Isaac i randki, to coś co w żaden sposób się nie łączyło.
Chłopak znacząco kaszlnął i zabrał się za następnego buta, kompletnie przemilczając moją ostatnią wypowiedź.
- O cholera, idziesz na randkę! - pisnęłam podekscytowana. - To nie żaden zakład, prawda?
- Boże, jasne, że nie. - podrapał się po głowie. - Tylko ani słowa nikomu, okej? To jeszcze nic pewnego. W sensie wiesz, ja i ona.
- Jeju, tak. Jasne, że tak. - zadeklarowałam nie przestając się uśmiechać. - Nie pisnę ani słówka. - wykonałam ruch nad moimi ustami, tak jakbym zapinała je na suwak, po czym wyrzuciłam niewidzialny kluczyk za siebie, wywołując tym gardłowy śmiech przyjaciela, który tak bardzo lubiłam.
- Może zaproś Gerarda, co - wyminął mnie, by dostać się do holu. - Chyba cię polubił. - poruszył sugestywnie brwiami, a następnie chwycił za czarną skórzaną kurtkę, która chwilę później znajdowała się na nim.
- Żartujesz? Nie lubię go. - prychnęłam, być może zbyt niemiło. - Zresztą sam powtarzałeś, że jest niebezpieczny i mam się lepiej trzymać od niego na dystans. - przypomniałam chłopakowi jego niedawne słowa, których swoją drogą od początku nie rozumiałam. Przyjaźnili się, więc czemu Isaac pod tym względem był tak sceptycznie nastawiony do Gerarda?
Isaac westchnął i odwrócił się w moją stronę, kiedy założył już buty.
- Gerard jest po prostu lekko zagubiony. - myślał długo nad tym jak dobrać słowa, jakby bał się, że powie coś, czego nie powinien, Zmarszczyłam brwi na tak długą przerwę z jego strony. - Nie chciałem żebyście utrzymywali większego kontaktu niż to konieczne, bo po prostu nie wiedziałem jak on będzie zachowywał się wobec ciebie. Ale pamiętaj. - uśmiechnął się lekko. - wbrew wszystkim pozorom on naprawdę jest dobry. Trzymaj się mała. - rzucił, sprzedał mi szybkiego całusa w policzek i w mgnieniu oka zniknął za drzwiami mieszkania, pozostawiając mnie z kompletnie sprzecznymi myślami.

                                                                        ***

Wpatrywałam się uważnie w kolorowy monitor, uważnie obserwując poczynania głównych bohaterów, jakby to właśnie moje życie, a nie ich znajdowało się teraz w poważnym niebezpieczeństwie. Czułam, ze zaraz stanie się coś niekorzystnego, a coraz to głośniejsza, przerażająca melodia powoli mnie w tym utwierdzała. Już miałam dowiedzieć się co takiego strasznego ukrywa jedna z postaci, kiedy po całym pomieszaniu rozniósł się drażniący dźwięk dzwonka do drzwi. Nie lubiłam go i wiele razy bezskutecznie namawiałam Isaaca do jego zmiany. Na moje nieszczęście Anglik to cholerny leń, któremu się po prostu nie chciało. Zatrzymałam film w połowie rozstrzygania się akcji i ściągając z moich nóg koc, a później z czarnych dresów niewidzialny kurz podniosłam się powoli z kanapy, by udać się za dźwiękiem i otworzyć niezapowiedzianemu gościowi, który namiętnie dobijał mi się do drzwi. Po cichu liczyłam na Cassie i Jessy, bo kiedy dzwoniłam do nich zaraz po wyjściu Anglika, obie oznajmiły mi, że nie bedą dały rady się ze mną spotkać. Otworzyłam wszystkie zamki i pociągnęłam za klamkę, a po chwili mogłam już zobaczyć, kto stał po drugiej stronie.
- Isaaca nie ma. - uśmiechnęłam się chyba zbyt ironicznie i popchnęłam drzwi z zamiarem zatrzaśnięcia ich, ale mój gość był szybszy i zdążył włożyć między nie nogę nie pozwalając mi na dalszy ruch. - Gerard, kurwa. Mówię ci, że go nie ma, czego nie zrozumiałeś? 
Podirytowana przypatrywałam się mu. Wygaldal jakby się nad czymś zastanawiał. Po chwili uśmiechnął się i nie pytając mnie o nic, uchylił drzwi i przemknął się do salonu. Warknęłm zła po czym zamknęłam je na kilka zamków i poszłam do Hiszpana. Spodziewałam się, że moje złości będą na nic, bo piłkarz i tak postawi na swoim i nie opuści mieszkania po dobroci. Stwierdziłam więc, że go zignoruje. Przekroczyłam próg pokoju w ogóle nie patrząc się na Pique, po czym usiadłam z powrotem na kanapie, przykryłam się kocem i wyciągnęłam rękę, by złapać za pilot, ale nim zdążyłam go dotknąć piłkarz zrobił to pierwszy i wyłączył film. 
- Popieprzylo cie?! - skierowałam wreszcie na niego wzrok. 
- Inaczej dalej udawałabyś obrażoną panienkę, kompletnie mnie ignorując. - stwierdzil i całkowicie wyłączył urządzenie. - Swoją drogą zaraz mieli umrzeć. Nic ciekawego. 
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Denerwowała mnie jego pewność siebie i ciągła chęć stawiana na swoim choćby nie wiem co. Miał potrzebę kierowania wszystkimi i wszystkim. Nie znosił sprzeciwu, ale nie wiedziałam jak na niego reagował, ponieważ kiedy robiłam to ja, widziałam jak stara się opanować, by nie zrobić czegoś czego by potem żałowal, chociaż byłam pewna, że nie posiadał czegoś takiego jak sumienie. Może nawet nie wiedział co to. Podchodziłam może do niego zbyt stereotypowo i nie fair. Kierowałam się uproszczonym schematem myślenia, oceniałam go, mimo że nie wiedziałam o nim praktycznie nic, ale denerwował mnie za każdym pieprzonym razem, kiedy zaczynaliśmy rozmawiać. Wiedział jak działa na mnie jego bliskość. Bawił się widząc, gdy nie wiedzialam co zrobić lub kiedy traciłam zmysły. Miał racje, leciałam na niego, ale robiła to połowa płci żeńskiej w Manchesterze. Nic od niego nie chciałam, nie był osoba przy, której czułam się dobrze. Wręcz przeciwnie - zawsze, gdy znajdował się obok byłam zdenerwowana i czułam jak podnosi mi się ciśnienie krwi, a serce zaczyna pracować szybciej. Znał kobiety na wylot. Wiedział co zdobić, by doprowadzić je do szaleństwa i umiejętnie to wykorzystywał. Pech chciał, ze tym razem robił to na mnie. 
- Czego chcesz? 
- Niczego, nudziło mi się, Isaac dzwonił i mówił, że jesteś sama, więc... 
- Nie, nie mówię o tym - przerwałam mu, ignorując moment o Isaacu - mówię ogólnie. Czego ode mnie oczekujesz? Uczepiłeś się mnie jak rzep i nie udawaj, że niczego nie ma na rzeczy. 
- Może coś chcę, może nie. - bawił się pilotem, a po chwili na jego ustach zagościł pewny siebie uśmieszek. 
- Nie baw się ze mną w te swoje idiotyczne gierki - odwróciłam się, by siedzieć idealnie naprzeciw niego. - Czego chcesz? - powtórzyłam wcześniejsze pytanie. 
- Dobra, jesteś mi do czegoś potrzebna. - uśmiechnął się, a widząc moją zdziwioną i niepewną minę, dodał - Zapłacę. 
____________
Wreeeszcie. Jak ja zapomniałam jak to było, kiedy mogłam sobie spokojnie usiąść i bez żadnych przerw ani nikogo kto mógłby mi przeszkodzić napisać sobie rozdział.
Jak wrażenia po rozdziale? Cóż tam Geri ma dla tej naszej Mari? Jeśli ktoś oglądał zwiastun, to pewnie wie ;D to nareszcie ten moment! Czekałam na niego dziewięć rozdziałów i oficjalnie mówię, ze zaczyna się dziać XD piszcie opinie, nie powiem, ale przydadzą mi się komentarze, które dadzą mi po tych trzech dość ciężkich dla mnie miesiącach pozytywnego kopa w dupę;D dlatego jeśli czytasz - komentuj! Nawet z anonima 
Zauważyliście tez pewnie, ze nie było mnie ani tu, ani na waszych blogach, po prostu nie było mnie nigdzie. Wybaczcie, ale moje życie od paru miesięcy to szpital, dom, szkoła i tak w kółko. Ale korzystam, gdy juz jest lepiej i pisze swoje oraz czytam to co wasze! Jeśli gdzieś mnie jeszcze nie było to pisać mi! Za błędy tez przepraszam, ale pisze na telefonie i ciężko mi tu wszystko dokładnie skontrolować. Do następnego! MAM NADZIEJE, ze wszystko będzie już Ok i nie będę kazała już wam tyle czekać. <3