piątek, 5 stycznia 2018

029 He is jealous of you.

Uchyliłam lekko prawą powiekę i widząc, że pomieszczenie jest już oświetlone słońcem, ponieważ żadne z nas nie pomyślało o zasłonięciu rolet, zrobiłam to również z drugą. Czułam ciężar na moich plecach, ale domyslilam się, że to ręka Gerarda, dlatego zrzuciłam ją z siebie i podniosłam się do postawy stojącej. Westchnęłam widząc swoją sukienkę na podłodze i części garnitura Pique kilka centymetrów dalej. Wstałam z zamiarem ubrania się, ale wielka dłoń Pique owinęła się wokół mojego nadgarstka i pociągnęła na jego zupełnie nagi i umięśniony tors.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się i musnął mnie delikatnie w usta, na co zareagowałam chichotem. 
- Dobry. - pokręciłam głową i ponownie wstałam. 
- Potrafisz chodzić czy ci pomóc? - spytał rozbawiony, podnosząc się do siadu i przecierając dłońmi swoją zaspaną jeszcze twarz. 
- Nie pochlebiaj sobie, skarbie. - powiedziałam z lekkim sarkazmem, przez co chłopak się zaśmiał i ponownie rzucił na łóżko. - O której wylatujemy? - spytałam, kiedy nic nie odpowiedział, a ja zbierałam nasze ubrania. 
- Wystarczająco późno żebyś mogła tu jeszcze przyjść i się ze mną poprzytulać. - zrobił głupią minę i rozłożył ręce czekając aż podejdę. 
Wywróciłam oczami i z szerokim uśmiechem odłożyłam ciuchy, a następnie położyłam się na chłopaku robiąc to z wyskoku żeby go zabolało. Udało się, ponieważ wydał z siebie jęk. 
- Nienawidzę cię. - westchnął i zrzucił mnie z siebie, więc leżałam teraz obok niego. 
- Gerard. - mruknęłam. - Mam pytanko. 
- Mhm. - mruknął z zamkniętymi oczami, miałam wrażenie, że znów zasypia. 
- Pamiętasz jak wczoraj powiedziałeś, że odkąd mnie zobaczyłeś u Isaaca, to no... - wynamrotałam nie chcąc  powiedzieć tego tak dosadnie, jak zrobił to on. 
- To od tego czasu jadę na ręcznym. - zaśmiał się z mojego zawstydzenia i nieporadności, dlatego zdzieliłam go z otwartej ręki w pierś. 
- Ała, no! Masz jakieś skłonności sadystyczne, kobieto. Jeszcze ktoś to usłyszy i pomyśli, że to ja cię leje. - powiedział rozbawiony, udając oburzonego, co rzecz jasna mu nie wyszło. - No więc jakie było to pytanie? 
- Mówiłeś na serio? - uniosłam prawą brew, podnosząc się na tyle, by z uwagą przyjrzeć się jego dość przystojnej twarzy. 
- No tak. - pokiwał przytakująco głową, śmiejąc się ze mnie. 
- Ale raz widziałam, jak dosłownie wchodziłeś z jakąś laską do jednego kibla. Co niby mielibyście tam robić? Przecież nie graliście w gry planszowe. - oburzyłam się, nie bardzo rozumiejąc i mu wierząc. 
Gerard spojrzał na swój zegarek na lewej ręce, później na ten wiszący na ścianie, a na końcu odblokował ekran telefonu również sprawdzając godzinę. 
- Nie minęła nawet doba od tej rozmowy i naszego seksu, a ty już jesteś zazdrosna. Niezły wynik, Maritzo. 
- Hola, hola. Nie zapędzaj się. Nie jestem zazdrosna, to po pierwsze, po drugie właśnie zdałam sobie sprawę co tak naprawdę się stało, a po trzecie do cholery ja mam chłopaka! - z każdym wypowiedzianym słowem stresowałam się coraz bardziej, aż w końcu panika wzięła górę, a ja wybuchłam unosząc głos ciut za wysoko. 
- Nie kochasz go, w sumie to ty go nawet nie lubisz. - wzruszył ramionami. - A my mamy po prostu układ, no wiesz, to dla wiarygodności. - zaśmiał się. 
- Skąd niby możesz wiedzieć czy go lubię, czy nie? 
- Bo gdybyś go lubiła to, nie przespałabyś się ze mną? - spytał jak o najprostszą rzecz. 
- Byłam zła. - wymigałam się. - Ludzie robią różne rzeczy podczas złości, a ja zdradziłam chłopaka. - powiedziałam, a po chwili uderzyłam się w twarz zaskakując tym samego Pique. - To nawet chujowo brzmi! Co ja mu powiem? 
- Nic. - wzruszył ramionami. - Po co ma widzieć?
- Jesteś taki spokojny, bo to nie ty tak zrobiłeś. - wytknęłam. 
- Widzisz? Dlatego nieposiadanie dziewczyny, to najlepsza rzecz, jaka mogła mnie spotkać. Nie mam takich problemów.
- A jednak to był twój pierwszy seks od kilku miesięcy, nieprawdaż? - mruknęłam, lekko się uśmiechając, bo wiedziałam, że tym razem to ja wygrywam.  
- Niezła malinka. - prychnął zmieniając temat, a ja kompletnie zapominając o tym co Gerard dzień wcześniej zrobił, podbiegłam do lustra, a gdy zobaczyłam bordowo-siną plamę, ciężko westchnęłam. 
- Mówiłam już, że cię nienawidzę? - popatrzyłam na niego ze zrezygnowaną miną. 
- Zdarzało się kilka razy. - udał jakby się zastanawiał, a następnie wybuchnął gromkim śmiechem.  
Co ja najlepszego zrobiłam i gdzie do cholery podział się mój zdrowy rozsądek, kiedy zdradzałam swojego chłopaka z jego kumplem? 
                                          ***

- I co zamierzasz z tym zrobić? - spytała mnie Cassie, kiedy spotkałam się z nią i Jessie dwa dni po powrocie do Manchesteru. 
Londyn to piękne miejsce, ale stęskniłam się za domem. 
Postanowiłam wypić kawę z moimi przyjaciółkami i opowiedzieć im wszystko co było związane ze mną oraz Pique. Męczyło mnie to milczenie, a wydarzenia sprzed dwóch dni sprawiły, że wreszcie poczułam potrzebę wygadania się. Dlatego spotkałyśmy się w naszej ulubionej galerii, w jednej z wielu kawiarnii, a ja rozpoczęłam długi monolog, w którym zawarłam każde wydarzenie, jakie miało miejsce od mojego poznania Gerarda.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem. - przeczesałam dłonią swoje średniej długości włosy i upiłam łyk kawy. - Zdradziłam Logana, czuje się jak jakaś dziwka. - jeknęłam. 
- Ej, spokojnie. - starała się mnie uspokoić, ale nie bardzo jej to wyszło, co zauważyła Jessie. 
- Tak jej nie pomożemy. - upomniała czerwonowłosą i odwróciła swój wzrok ponownie na mnie. - Musisz zadecydować czego chcesz. 
- A jeśli ja nie wiem czego chce? - spytałam zrezygnowanym tonem. 
Przerastało mnie to. Gerard potrafił być miły, kochany, ale także oschły i nieprzyjemny. Jeszcze niedawno go nie lubiłam, później nawet nie zauważyłam kiedy, a staliśmy się przyjaciółki, a teraz całowaliśmy się częściej, niż robiliśmy to, kiedy musieliśmy udawać. 
Nie wiedziałam co siedziało w jego głowie czy mówił prawdę, kiedy powiedział, że go zmieniam i tak jak ja zaczyna się gubić? Był bardzo niezrozumiały, ale nie uznawałam tego za nowość.
Czego ode mnie chciał, skoro uparcie twierdził, że nie miesza się w związki ani nie zakochuje? 
Miałam wrażenie, że on sam nie wie czego chce, czyli zupełnie tak jak ja. Pod tym względem zdecydowanie się dopasowaliśmy. 
- Wy sami podkładacie sobie kłody pod nogi. - powiedziała z wyrzutem niska czerwonowłosa, a ja spojrzałam na nie tępo. 
- My? To on ciągle zachowuje się niezrozumiale. Raz niby chce mnie pocałować, ale potem zostawia mnie z milionami myśli i tego nie robi, raz po prostu mnie całuje, a w hotelu powiedział, że jestem jego, rozumiecie? - zaśmiałam się nerwowo. - Jego?! Żartuje sobie chyba, nigdy nie byłam i nie będę jego. - westchnęłam czując wreszcie ulgę, że mogłam powiedzieć to na głos. 
- On coś chyba do ciebie czuje. - stwierdziła Cassie. -Ty zdecydowanie do niego też. 
- Co j... 
- Nie zaprzeczaj! - przerwała mi Jessie, a ja gdybym miała ogon, to właśnie bym go skuliła, ponieważ zrobiła to w cholerę stanowczo. 
- Jak mam nie zaprzeczać? - uniosłam brwi w niezrozumieniu. - Kocham Logana, a Pique nie bawi się w związki. Nie będę angażować się tylko po to, żeby mnie w sobie rozkochał, a potem zostawił i poszedł bawić się z innymi laskami w klubie. 
- Czy ty siebie słuchasz? - pokręciła głową Cassie. - Dziewczyno, on powiedział, że mu zależy i jesteś dla niego ważna! Jest zazdrosny o ciebie, lata za tobą odkąd tu jesteś, a z tego co wiem odpuściłby po dwóch dniach! Spytaj Amber, rozmawiałyśmy z nią o was. 
- Że co? Gadacie o nas? - oburzyłam się, że o niczym nie wiedziałam, a one pokiwały żwawo głowami. - On za tobą szaleje, ale nie przyzna tego aż tak dosłownie, bo nie potrafi. 
Nie umiałam w to uwierzyć, ale ostatnie słowa Cassie wzbudziły we mnie sporą refleksję. Przypomniałam też sobie o mojej rozmowie z Gerardem podczas festiwalu, kiedy opowiedział mi o swoich rodzicach i powodzie, dla którego nie wierzy w miłość. Nigdy jej nie doświadczył, więc może się bał. 
Czy to możliwe, że poczułam coś do Gerarda i to z wzajemnością? Rozbudziłam jego skamieniałe serce? 
Nie, to zdecydowanie nie było możliwe. 
- Musisz się trochę rozluźnić i na chwilę o tym zapomnieć. - usłyszałam po chwili ciszy głos Cassie, dlatego uniosłam głowę, przeniosłam na nią swój wzrok i zmarszczyłam brwi. 
- Jak? 
- Wieczorem jest impreza, a ty na nią pójdziesz - uśmiechnęła się zadziornie. - Wszystkie na nią pójdziemy. 

                                     ***

Uznałyśmy z dziewczynami, że spotkamy się wszystkie dopiero na miejscu, ponieważ każda z nas musiała wrócić do siebie i się przygotować, a było już dość późno. Poinformowały mnie, że będzie tam też reszta, co bardzo mnie ucieszyło, bo dawno ich nie widziałam, a w szczególności Amber i Michaela, których śmiało mogłam uznać za dobrych przyjaciół. 
Jeszcze trochę nie byłam przyzwyczajona do mojego nowego mieszkania, ale na szczęście podczas naszej nieobecności ludzie, których wynajął Gerard zajęli się przeniesieniem reszty mebli i udekorowaniem wszystkiego. Nie chciałam się na to zgodzić rzecz jasna, bo wolałam zrobić to sama, ale Gerard, to po prostu Gerard i z nim nie da się wygrać. 
Kiedy już się umyłam, pomalowałam i przebrałam, ruszyłam do domu, w którym odbywała się domówka, lub jak kto woli impreza. Był blisko, więc postanowiłam nie brać auta, szczególnie, że tego dnia miałam zamiar porządnie się napić. 
Wieczór był chłodny, ale na szczęście nie zapowiadało się na deszcz, którego miałam cholernie dość. 
Gdy przeszłam na drugą stronę ulicy zauważyłam pełno ludzi, co utwierdziło mnie w tym, że jestem na miejscu. Rozgladnęłam się trochę i uśmiechnęłam  na widok Michaela, który właśnie wyszedł na zewnątrz.
On również mnie zauważył, ponieważ nie minęła chwila, a znalazł się przy mnie mocno mnie do siebie przytulając. 
- Mari!! Jakbym cię wieki nie widział! - zaśmiał się radośnie, a ja razem z nim. Czułam, że trochę już wypił. 
- To był nawet niecały tydzień. - powiedziałam rozradowana, kiedy wreszcie wypuścił mnie ze swoich ramion. 
- Dla mnie to dużo. - oburzył się, uderzając mnie lekko w bark. 
- Swoją drogą, mogę zobaczyć twoje sutki przez tą koszulkę. - zauważyłam, kiedy dłużej się mu przypatrzyłam. 
- To jest właśnie to, o co mi chodziło. - wyszczerzył się radośnie, a ja pokręciłam głową. 
- Podrywasz kobiety na sutki? 
- Nie podważaj moich sposób. Działają bez zarzutów. - mrugnął i nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ pognał z powrotem w stronę domu, do którego zaczęło wchodzić coraz więcej osób, dlatego postanowiłam też już tam pójść. 
- Ej, Mari! - usłyszałam wołającą mnie Madeline po drugiej stronie ulicy, która prawdopodobnie wracała już z imprezy albo po kogoś szła. Możliwe, że po swojego chłopaka. 
Odwróciłam się i zdziwiona tym, że się do mnie odezwała i w dodatku użyła zdrobnienia mojego imienia podeszłam do niej poprawiając przy tym sukienkę. 
- Stało się coś? - spytałam nieufnie, mrużąc lekko oczy. 
- Słuchaj, dzieciaku. - zaczęła, a ja przewróciłam oczami na to cholerne przezwisko. - Z początku, będąc szczerym, nie przepadałam za tobą. 
- Oh, naprawdę? - spytałam udając, że mnie to zaskoczyło, przez co teraz to ona wywróciła swoimi niebieskimi i swoją drogą naprawdę ładnymi oczami.
- Nieważne. Po prostu okazałaś się nie być aż tak zła, jak myślałam na początku i wiem, że na moim miejscu zrobiłabyś to samo. 
- Ale o co chodzi? - przerwałam jej, lekko się niepokojąc. 
- Po prostu wejdź do środka. - wskazała na ładne, nowoczesne drzwi frontowe, przez które co chwilę przewijał się ktoś mniej lub bardziej pijany. - Powinni być przy kanapach po prawej stronie salonu. Jak się ruszysz, to zdążysz. 
- Kto? - zdziwiona próbowałam doszukać się jakiegoś blefu, ake dziewczyna wyglądała na śmiertelnie poważną. 
- Idź. - popchnęła mnie lekko i uśmiechnęła się smutno, a ja zrobiłam co mi kazała. 

______
Czuje się jak polsat!! ;D Szybko rozdział i prawdopodobnie domyślacie się dlaczego - tak, jestem chora XD. 
Przemiana Madeline? Hmm, cóż tu się dzieje? ;D 
Czekam na komentarze i do następnego! (mogą być błędy, za które bardzo przepraszam) 

3 komentarze:

  1. Ja chyba złożę CV w Twoim imieniu do Polsatu! Jak mogłaś?! W takim momencie? Błaaaaaaagaaaam!! Co prawda domyślam się, o co może chodzić, ale możliwe, że mnie przechytrzysz XD
    No co ja mogę, co? Mam nadzieję, że szybko coś naskrobiesz i dodasz, bo ja już przebieram nogami w oczekiwaniu na kontynuację.
    Zdrowiej, kochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie cię nie zaskoczę, ale napewno zadowolę, haha. A już naskrobałam i nowy rozdział dzisiaj będzie dodany <3
      Dziekuje bardzo, przyda się ;*

      Usuń
  2. Wynn casino opens in Las Vegas - FilmfileEurope
    Wynn's first septcasino hotel casino in Las Vegas since opening its doors in 1996, Wynn Las Vegas is the first hotel casino-roll.com on the Strip to offer such ventureberg.com/ a nba매니아 large selection gri-go.com of

    OdpowiedzUsuń

Doceniam każdy Twój komentarz, dziękuje! ♡